Propagandowej supremacji słowa pisanego względem tego mówionego ciąg dalszy – przynajmniej u Andrzeja Sapkowskiego. Wokół „Wiedźmina” dzieje się ostatnio całkiem dużo, stąd polski pisarz ma sporo okazji, by oddzielać swe książki od adaptacji.
„Wiedźmin” przeżywa ostatnio swój moment na świecie. Na Netfliksa zmierza 4. sezon serialu, w świecie gier huczy o kolejnej odsłonie, tymczasem Andrzej Sapkowski promuje wydane poza granicami Polski „Rozdroże kruków”. Z okazji premiery książki pisarz odpowiedział na kilka pytań dotyczących adaptacji jego prozy.
Wiedźmin – Andrzej Sapkowski raz jeszcze o adaptacjach
Z okazji zagranicznej premiery „Rozdroża kruków” Sapkowski wziął udział w internetowym wywiadzie z użytkownikami Reddita. Jedno z pytań dotyczyło poziomu satysfakcji autora względem wizualnych adaptacji jego dzieł. Pisarz znany z dość krytycznego podejścia do przeobrażeń swej twórczości był tym razem nieco bardziej wstrzemięźliwy niż zwykle.
— Ujmę to tak: istnieje oryginał, a potem adaptacje. Niezależnie od jakości tych adaptacji, nie ma żadnych powiązań ani punktów zbieżności między literackim oryginałem a jego adaptacją. Oryginał jest samodzielny i każda adaptacja jest samodzielna; nie można przetłumaczyć słów na obrazy bez utraty czegoś, i nie może tu być żadnych powiązań.
Co więcej, adaptacje są w większości wizualizacjami, co oznacza przekształcanie słów pisanych w obrazy, i nie ma potrzeby udowadniania wyższości słowa pisanego nad obrazami, jest to oczywiste. Słowo pisane zawsze i zdecydowanie triumfuje nad obrazami, a żaden obraz – animowany czy inny – nie może dorównać sile słowa pisanego.

Niezależnie od tego, czy zgodzicie się z Sapkowskim, czy nie, pisarzowi nie można odmówić stanowczości i zdecydowania w swoich poglądach. Nieco bardziej eufemistycznie polski autor wypowiadał się jakiś czas na łamach serwisu Polygon, przekonując, iż fani gier czy serialu, którzy nie sięgnęli jeszcze po jego książki, powinni po prostu „dorosnąć”.
— Prawdziwi miłośnicy książek nie potrzebują przekonywania o wartości książek i ich przewadze nad adaptacjami wizualnymi; doskonale wiedzą, iż słowo pisane zawsze i zdecydowanie triumfuje nad obrazami, a żaden obraz – animowany czy inny – nie może się równać z siłą słowa pisanego.
Wierni fani mediów wizualnych raczej nie dadzą się przekonać tym argumentem i takie próby są daremne. To samo dotyczy osób, które żyją zgodnie z mottem „TL, DR” [Too Long, Didn’t Read – zbyt długie, nie przeczytałem]. Żadne argumenty do nich nie dotrą. Musimy po prostu poczekać, aż dojrzeją i odkryją książki we własnym czasie. A na pewno w końcu to zrobią – mówił wówczas Sapkowski.
Przypomnijmy, iż 4. sezon serialu Netfliksa trafi do widzów już 30 października. Nowa seria w większości będzie obejmowała fabułę „Chrztu ognia” Sapkowskiego, ale serial zahaczy też o kolejne części sagi, w tym ostatnią, „Panią Jeziora”. To właśnie z niej ma zostać zaczerpnięte wyjaśnienie zmiany twarzy Geralta.
Nowa i zarazem już przedostatnia część serii będzie śledziła losy Geralta (Liama Hemswortha, „Igrzyska śmierci”), Yennefer (Anya Chalotra) i Ciri (Freya Allan), którzy będąc z dala od siebie, muszą przemierzyć spustoszony wojną Kontynent i zmierzyć się z jego licznymi demonami. jeżeli uda im się zjednoczyć i pokierować grupami odmieńców, wśród których się znaleźli, mają szansę przetrwać chrzest ognia i ponownie się odnaleźć.