„Ty, Lenka, nie pierdol jak ta sroka. Najważniejsze to dobrze wyjść za mąż. W każdej sytuacji będziesz na plusie” – pouczała krewna.
Lena rosła jako jedyna i ukochana córka, w której rodzice nie mogli się nachwalić. Pod koniec szkoły coraz częściej wspominała, iż chciałaby studiować w Warszawie.
„Córeczko, mamy tu dobry uniwersytet. Po co ci ta Warszawa?” – pytał ojciec.
„Tato, chcę zostać dziennikarką. A po naszym uniwersytecie zostanę co najwyżej nauczycielką.”
Rodzice długo nie chcieli puścić córki z domu. Ile to filmów widzieli o pokiereszowanych losach dziewczyn z prowincji, które szukały szczęścia w stolicy. W końcu jednak ustąpili. Ojciec skontaktował się z daleką kuzynką mieszkającą w Warszawie, a ta zgodziła się przygarnąć Lenę na czas studiów. euforia dziewczyny nie miała granic. Obiecała rodzicom, iż sobie poradzi, iż nie będzie im wstydu przynosić, a wręcz przeciwnie – będą z niej dumni.
Ojciec osobiście zawiózł córkę, upewnił się, iż dobrze się urządziła, zostawił trochę złotówek na start i wrócił do domu.
Lena nie mieszkała u krewnej za darmo. Sprzątała, robiła zakupy, gotowała. Sąsiedzi kręcili głowami: „No patrzcie, Jadźka zrobiła z krewnej służącą”. Daleka kuzynka ojca mieszkała sama – mąż dawno odszedł do innej, zostawiając jej mieszkanie. Uważała, iż życie jej się udało. W Warszawie, w stolicy, nie byle gdzie! I Lenę ciągle instruowała:
„Ty, Lenka, nie pierdol jak ta sroka. Studia to fajnie, ale dla kobiety nie najważniejsze. Najważniejsze to wyjść dobrze za mąż. Za warszawiaka. W każdej sytuacji będziesz na plusie. Patrz na mnie.”
Lena słuchała i pobłażliwie się uśmiechała. O małżeństwie jeszcze nie myślała. Marzyła, by ją zauważono, doceniono jej talent, by dostała pracę w prestiżowej gazecie, a jeżeli szczęście wybierze ją na swoją ulubienicę – to może choćby w telewizji.
Ale marzenia marzeniami, a życie często weryfikuje ambitne plany. Na trzecim roku Lena zakochała się w Rafale. Poznali się przypadkiem – dziewczyny świętowały zdaną letnią sesję, a Rafał był tam z kolegą. Zauważył sympatyczną dziewczynę, zaprosił do tańca, potem odprowadził do domu.
Koleżanki namawiały Lenę, by nie przepuszczała takiego faceta: osiem lat starszy, warszawiak, z mieszkaniem, przystojny. Rafał nie ukrywał, iż jest po rozwodzie, iż ma córkę. Ale kto nie popełnia błędów w młodości? Córka mieszka z matką, więc nie będzie przeszkadzać. Z drugiej strony – skoro ma dzieci, to znaczy, iż je kocha.
Lena nie snuła planów, ale Rafał jej się podobał. Widział, iż nie jest zbyt doświadczona w miłości, nie naciskał i nie śpieszył się z zaproszeniami do siebie. Chodzili na spacery, do teatru, na koncerty. Przez te wszystkie lata w Warszawie Lena nie poznała miasta tak dobrze, jak po spotkaniu z Rafałem.
Coraz częściej mówił o miłości, o przyszłości, o dzieciach – ich dzieciach. Lena kręciła się w tym wirze uczuć. Kiedy w końcu oświadczył się, od razu się zgodziła. Został tylko ostatni rok studiów, a przed nią czekało dorosłe, fascynujące życie.
Rafał zabrał Lenę do rodziców. Ojciec przywitał ją uprzejmym uśmiechem i schował się za gazetą. Matka za to nie owijającMatka jednak nie dała za wygraną i przez lata próbowała wbić klin między Lenę a Rafała, ale kiedy na świat przyszło ich drugie dziecko, choćby ona musiała przyznać, iż ta „przyjezdna” okazała się najlepszą rzeczą, jaka spotkała jej syna.