Rozwiodła się potajemnie
– Elżbieta, oszalałaś! – piszczała do słuchawki Kinga. – Jak to, rozwiodłaś się w tajemnicy? Dlaczego nic nie powiedziałaś?
– Cicho bądź – Elżbieta odsunęła telefon od ucha i spojrzała w stronę kuchennych drzwi. – Dzieci są w domu.
– Jakie dzieci? Przecież mają już po trzydzieści lat! Elu, zdajesz sobie sprawę, co robisz? Dwadzieścia osiem lat małżeństwa i nagle – rozwód!
– Kinga, nie krzycz, proszę. I tak jest mi ciężko.
– A dlaczego milczałaś? Przyjaźnimy się od studiów! Mogłam ci pomóc, wesprzeć…
Elżbieta przycisnęła telefon do piersi i zamknęła oczy. Boże, jak była zmęczona tymi rozmowami. Najpierw dzwoniła Barbara z pracy, potem ciotka Halina, a teraz Kinga. Jakby wszyscy tylko czekali, by mieć temat do plotek.
– Elu, jesteś tam? – dobiegło z telefonu.
– Jestem, jestem – znów przyłożyła słuchawkę do ucha. – Po prostu nie chcę o tym mówić.
– Jak to nie chcesz? To przecież wydarzenie! Jesteś pierwszą w naszym gronie, która się rozwiodła. Powiedz chociaż coś. Zdradzał cię?
– Nie, nie zdradzał.
– Pił?
– Też nie.
– Wszystko jasne.
– Co jasne?
– Spadłaś z księżyca.
Elżbieta westchnęła ciężko. Jak wytłumaczyć Kindze, iż po prostu była zmęczona? Zmęczona szarą codziennością, tymi samymi rozmowami, uczuciem, iż żyje nie swoim życiem?
– Zmęczyłam się, Kinga. Rozumiesz?
– Czegoś ty się zmęczyła? Kazimierz to porządny facet, nie pije, nie bije, zarabia przyzwoicie.
– Właśnie. Porządny facet. Tylko nie mój.
– Co ty pleciesz? Jak to nie twój? Przecież przeżyliście razem dwadzieścia osiem lat!
W przedpokoju rozległ się szelest. Elżbieta pospiesznie pożegnała się i odłożyła słuchawkę. Do kuchni weszła córka, Joanna, z siatką zakupów.
– Mamo, cześć – postawiła torbę na stole i przyjrzała się matce. – Dlaczego jesteś taka blada?
– Tak jakoś, boli mnie głowa.
– Znowu dzwoniła Kinga? Słyszałam, jak się tłumaczyłaś.
Elżbieta skinęła głową. Joanna wyjęła zakupy i zaczęła je rozpakowywać.
– Mamo, a nie żałujesz? – zapytała córka, nie odwracając się.
– Czego?
– No, iż rozwiodłaś się z tatą.
Elżbieta spojrzała na Joannę. Była do niej bardzo podobna w młodości – te same ciemne włosy, te same szare oczy. Tylko w spojrzeniu córki była determinacja, której Elżbiecie zawsze brakowało.
– Nie wiem, Joasiu. Jeszcze nie wiem.
– A tata żałuje?
– Nie rozmawialiśmy o tym.
Joanna odwróciła się do matki.
– Mamo, mogę cię o coś zapytać?
– Oczywiście.
– Czy naprawdę nigdy nie kochałaś taty?
Elżbieta zastygła z kubkiem w ręce. Skąd córka to wzięła?
– Dlaczego tak myślisz?
– Przecież was obserwowałam całe życie. Nigdy się nie przytulaliście, nie całowaliście. choćby za ręce nie trzymaliście. Żyliście jak współlokatorzy.
– Joasiu, nie mów tak. Tata to dobry człowiek.
– Dobry, zgadzam się. Ale ty go nie kochałaś. I on ciebie też, moim zdaniem.
Elżbieta postawiła kubek na stole. Córka miała rację. Nigdy nie kochała Kazimierza. Wyszła za niego, bo tak trzeba było, bo wszystkie koleżanki już były zamężne, bo rodzice nalegali.
– Mamo, a kogo ty kochałaś? – cicho spytała Joanna.
– Po co ci to wiedzieć?
– Po prostu. Każdy powinien mieć w życiu miłość.
Elżbieta odwróciła się do okna. Oczywiście, była miłość. Jakżeby mogło jej nie być? Tadeusz z sąsiedniej klatki, student medycyny. Przystojny, mądry, pełen marzeń. Spotykali się potajemnie, bo rodzice Elżbiety uważali go za niewłaściwą partię.
– Lekarz to nie zawód, a powołanie – mawiał Tadeusz. – Będę ratować ludzi.
– A ja będę ci pomagać – odpowiadała Elżbieta.
Ale rodzice wymusili małżeństwo z Kazimierzem. Stabilność, mieszkanie, dobra rodzina. A Tadeusz wyjechał na praktykę do małego miasteczka na Podlasiu. Pisał listy, dzwonił, choćby przyjeżdżał kilka razy. Ale Elżbieta była już mężatką, spodziewała się pierwszego dziecka.
– Mamo, płaczesz? – przestraszyła się Joanna.
– Nie, co ty. Tylko oczy mnie pieką.
Córka objęła matkę za ramiona.
– Wiesz, mamo, ja cię rozumiem. Lepiej być samemu niż nieszczęśliwym w małżeństwie.
– Tak uważasz?
– Oczywiście. Zobacz, jaka się stałaś po rozwodzie. Schudłaś, ostrzygłaś się, kupiłaś nowe ubrania. Jakbyś ożyła.
Elżbieta spojrzała na swoje odbicie w szybie. Rzeczywiście, zmieniłaAle gdy spojrzała na swoje odbicie, zrozumiała, iż to dopiero początek jej nowego życia.