Przebacz mi, jeżeli potrafisz, przyjaciółko

newsempire24.com 3 tygodni temu

Przepraszam, jeżeli potrafisz, przyjaciółko

Wciśnięta w zatłoczony busik jak sardynka w puszce, Kasia od razu skoczyła na wolne miejsce, zanim ktoś inny zdołał je zająć. Dzień zaczął się od porażki – suszarka się zepsuła, mężczyzna narzekał, iż jajecznica się przypaliła. Bez śniadania, w pośpiechu wybiegła z domu, pędząc do pracy.

Zwykle jeździła do pracy z mężem, akurat po drodze, ale od trzech dni auto było w warsztacie. Droga długa, więc od razu odwróciła się do okna, wpatrując się w migające za szybą domy i ludzi…

Coś ją niepokoiło, ale nie potrafiła powiedzieć co. Nagle poczuła czyjeś wiercące spojrzenie z boku. Odwróciła głowę – i wpadła w znane szare oczy. Patrzył na nią Romek, jej pierwsza i nieszczęśliwa miłość. Uśmiechał się.

— Cześć — powiedział, siedząc prawie tuż obok, wąskim przejściem oddzielony. — Od razu cię poznałem. Prawie się nie zmieniłaś.

— Cześć. No, kogo się nie spodziewałam spotkać… — odparła.

— Jak ci życie? — zainteresował się.

— Zwyczajnie — odpowiedziała. — A tobie?

Chciała usłyszeć, iż ma źle, iż żona go rzuciła, cokolwiek w tym stylu. Zamiast tego usłyszała:

— U mnie dobrze. Żona pracuje, syn skończył studia i wyjechał nad morze. — Chciał pewnie coś dodać, ale spojrzał przez okno i zerwał się:

— Sorry, moja stacja! — Wyskoczył z busa, pomachał przez okno i zniknął w tłumie.

Kasia siedziała wstrząśnięta, układając jego słowa w głowie. To nieprawda, iż się nie zmieniła. Kiedyś była szczupłą dziewczyną, teraz kobietą po czterdziestce, z lekką oponką, ale nic dramatycznego. I tak miło było usłyszeć komplement od Romana.

Serce podskoczyło jej do gardła. Tyle razy marzyła o tym spotkaniu. Oczywiście widziała siebie bogatą i spełnioną, a jego — nieszczęśliwym i żałosnym. On też nie był już chudym chłopakiem, tylko statecznym mężczyzną z łysiną, ale wzrok miał ten sam. I wcale nie żałosny.

— No, to dzisiaj musiałam go spotkać — myślała. — I tak dzień zły od rana…

Bus jechał dalej, a Kasia rozmyślała o tym krótkim spotkaniu.

— Po co mi się pokazał? Tylko duszę zburzył. Po co mi to było?

Przypomniały jej się nie w porę ich romantyczne randki, polne kwiaty, które jej dawał, pocałunki i przysięgi. Ale właśnie dojechała na swoją stację, wyszła i ruszyła gwałtownie do pracy.

Dzień w pracy ciągnął się w nieskończoność. Nic jej nie wchodziło do głowy.

— No nie, jak mnie ten Romek zbił z tropu — myślała w drodze powrotnej.

Ledwo weszła do domu, zadzwonił telefon:

— Kasia, po pracy odbiorę samochód z warsztatu, wpadnę jeszcze do garażu, jedz bez mnie — powiedział mąż, Tomek.

Ale nie miała apetytu. Usiadła na kanapie, włączyła telewizor, ale nic nie widziała. Wspomnienia wróciły, i to te najgorsze — jak się pokłócili z Romkiem. Głupstwo, teraz jej się wydawało. Zobaczyła go z inną, trzymała go mocno pod rękę.

Kasię z Romkiem poznała Iza, jej bliska przyjaciółka. Był jej sąsiadem. Iza uważała się za ekspertkę od miłości i doradzała Kasi. Szkoda, iż Kasia nie słuchała wtedy własnego serca, tylko Izy.

Z Romkiem przeżyła pierwszą miłość, nowe, nieznane uczucie, które popychało ją do szaleństw. Kasia myślała, iż Romek też ją kocha. Recytował jej swoje wiersze, a ona słuchała, przekonana, iż nic piękniejszego nie słyszała. Myślała, iż tak już będzie zawsze.

Pewnego dnia szli ulicą, objęci, gdy nagle z naprzeciwka wyszła jakaś kobieta. Zobaczyła ich, uśmiechnęła się i zatrzymała.

— Dzień dobry — powiedziała, patrząc na Kasię, a Romek zdjął rękę z jej ramienia i zaśmiał się.

— Cześć, mamo, skąd ty? — dopiero teraz Kasia zrozumiała, iż to jego matka.

— Dzień dobry — wydukała cicho, rumieniąc się.

— Od babci, trochę chora. A wy gdzie idziecie? To pewnie Kasia?

— Tak, to Kasia — potwierdził Romek.

— Kasia, nie wstydź się — powiedziała jego mama. — Romek mi o tobie opowiada, wiem, iż się spotykacie. Cieszę się, iż mój syn zna taką miłą dziewczynę.

— Dziękuję — odpowiedziała Kasia, podnosząc na nią wzrok. Spodobała jej się — miła, spokojna kobieta.

Na początku Iza wtrącała się w ich związek. Pewnego razu poradziła:

— Kasieńka, musisz się z Romkiem pokłócić, a potem pogodzić. Bo pogodzenie jest słodkie, a on cię jeszcze bardziej pokocha.

Kasia grała więc według scenariusza Izy — kłóciła się bez powodu, potem godzili się. Ale w końcu pomyślała:

— Ja nie chcę się z nim kłócić! Po co to wszystko? Iza chyba nie wie, co mówi, czemu ja jej słucham?

Przestała się Izą przejmować i sama decydowała o swoim związku. Iza się wkurzyła, próbowała jeszcze doradzać, ale Kasia już jej nie słuchała.

— Kasieńka, widzę, żeś taka samodzielna w miłości. No, no, zobaczymy, jak ci wyjdzie… — ale Kasia zignorowała te słowa.

Minął czas. Nadszedł dzień urodzin Kasi. Czekała na Romka, ale nie przyszedł. Pojawiła się za to Iza.

— Wszystkiego najlepszego, przyjaciółko! Romka nie doczekasz. Jego mama powiedziała, iż wyjechał do babci, bo zachorowała. Wróci, nie wiadomo kiedy.

Wtedy nie było komórek, więc Kasia nie mogła sprawdzić, uwierzyła Izie.

Minął tydzień, Romka nie było. Postanowiła pójść do jego mamy, kobieta była dobra i ją lubiła. Mijając klub, zobaczyła Romka w grupie chłopaków. Spojrzał na nią i odwrócił się. Stała jak wryta, chłopaki się śmiali.

Wróciła do domu jak we mgle, nie widząc nic po drodze. W domu rozpłakała się.

— Dlaczego? Za co mi to zrobił? — myślała. — Może pójść i zapytać? — ale dumy nie pozwoliła. Później żałowała.

Tęskniła długo, płakała po kryjW końcu uśmiechnęła się sama do siebie, bo zrozumiała, iż to przeszłość – a dziś ma przecież wszystko, o czym można marzyć.

Idź do oryginalnego materiału