Przez ten cały czas żyłam z mężem i nie wiedziałam nic. On co jakiś czas jeździł do swoich rodziców, mnie nigdy ze sobą nie zabierał, tłumaczył, iż tam nudno. Okazało się, iż w tym mieście, gdzie mieszkają jego rodzice, ma… byłą rodzinę – żonę i dwoje dzieci. A ze mną żył tylko dlatego, iż miałam własne mieszkanie

przytulnosc.pl 2 tygodni temu

Pierwszy raz wyszłam za mąż młodo, urodziłam córkę. Z mężem się nie ułożyło – pewnie i ze ślubem, i z dzieckiem pospieszyliśmy się za bardzo. On chciał się bawić, ja nie chciałam tego znosić, więc rozwód był nieunikniony. Na szczęście rodzice mi pomogli – kupili dla mnie i córki dwupokojowe mieszkanie.

Los uśmiechnął się do mnie dopiero w wieku 38 lat, kiedy córka miała już 17. Do naszego miasta przyjechał w delegację mężczyzna, z którym zaczęłam romans. Stanisław – rok młodszy ode mnie. Już dawno zapomniałam, jak to jest dostawać róże na randce. Były mąż tylko raz w życiu mi je podarował, a Staszek – przy każdym spotkaniu, zawsze trzy wielkie róże.

Mówił mi, iż nigdy nie był żonaty, iż rodzice mieszkają daleko i iż przesyła im część pieniędzy, bo tam zarobki i emerytury są marne.

Oczywiście czekałam na oświadczyny, ale nie spieszył się, za to chętnie wprowadził się do mnie. Córka wyjechała wtedy do moich rodziców, by przygotować się do studiów. Mieszkanie było puste, a mnie było weselej i spokojniej – już nie sama. Ślub wzięliśmy dopiero po trzech latach, bo ja się uparłam.

Mąż dalej co jakiś czas jeździł do swoich rodziców (żyją do dziś – teściowa ma 84, teść 86 lat). Mnie nigdy tam nie brał, mówił, iż szkoda czasu, lepiej żebyśmy razem pojechali nad morze. Nie protestowałam. Z teściami widziałam się tylko przez Skype’a – krótko, kilka słów na krzyż.

Bardzo przeżywałam, iż nie mogę mu urodzić dziecka – próbowałam i nic. A on dziwnie się tym nie martwił, powtarzał, iż dzieci to nie najważniejsze. Nie rozumiałam tego, aż do pewnego wieczoru, trzy lata temu. Wróciliśmy z przyjęcia – znajomi świętowali rocznicę ślubu. Mąż był podchmielony i nagle zaczął mówić bzdury, iż już dłużej tak nie może, iż nie wytrzymuje tego milczenia.

I wtedy się wydało. W mieście rodziców ma byłą rodzinę – żonę i dwóch synów. Ożenił się zaraz po wojsku, potem dzieci, ale kłótnie o pieniądze i jego hulaszczy tryb życia sprawiły, iż się rozstali. Płacił alimenty, ale było tego za mało. W końcu postanowił wyjechać – zarobić i odciąć się od dawnej rodziny.

Tuż przed wyjazdem zgubił paszport, a w nowym nie było żadnych pieczątek – ani o ślubie, ani o rozwodzie, dzieci też nie wpisane. „Czysty paszport, czyste życie” – jak to określił. Dogadał się z byłą żoną, iż będzie jej wysyłał pieniądze nieoficjalnie. A mi wmawiał, iż to dla rodziców!

Ale to też nie wszystko. Już na miejscu wymyślił, iż znajdzie kobietę z mieszkaniem. I tak trafiło na mnie. Postanowił nic nie mówić o przeszłości. W końcu mieszkanie było dla niego ważniejsze niż ja. Twierdził, iż dopiero gdy się pobraliśmy, poczuł prawdziwą miłość – ale wtedy już bał się cokolwiek wyznać.

Tak żyliśmy. Ja nic nie wiedziałam, a jego coraz bardziej gryzło sumienie. Jeździł do dzieci, wspierał ich. Tego wieczoru wszystko mi opowiedział, zasnął, a następnego dnia błagał o wybaczenie, zapewniał, iż mnie kocha i iż beze mnie nie umie żyć.

A we mnie jakby coś zgasło. Wszystko, co powiedział, mnie zmiażdżyło. Czyli te róże i zaloty przed ślubem były tylko dla korzyści? Jak mógł mnie tak oszukiwać latami?

Ja go kocham, ale nie potrafię się pogodzić z tą tajemnicą – iż ukrył żonę i dzieci, iż ożenił się nie z miłości. Nie wiem, co dalej – wybaczyć nie umiem, a odejść też nie potrafię…

Idź do oryginalnego materiału