Stanisław Soyka, wielki artysta estrady. Zawsze dryfował. Umiał sobie zjednać każdą publiczność

polityka.pl 4 godzin temu
Zdjęcie: Karol Makurat / East News


Stanisław Soyka swoją karierę wypełnił w naturalny sposób różnorodnym repertuarem, pozostając bardzo życiowym, bliskim i niekoturnowym bohaterem muzycznej sceny. Do wczoraj tegoroczny festiwal w Sopocie wydawał się wyjątkowo nieważny. Aż nagle zrobił się bardzo istotny, tylko z powodów, które wydają się trudne do zaakceptowania. Imprezę przerwano, gdy nadeszła wiadomość, iż nie wystąpi na niej Stanisław Soyka – i iż już nigdzie nie wystąpi. Wielki artysta polskiej estrady – wokalista, kompozytor, pianista – zmarł w wieku 66 lat, gdzieś pomiędzy licznie zaplanowanymi koncertami, upamiętniony w Operze Leśnej zbiorowym wykonaniem „Na miły Bóg, życie nie tylko po to jest, by brać”.

Soyka: naturalna muzykalność

Kto nie widział Soyki na żywo (a dla piszącego te słowa był to bohater jednego z pierwszych w życiu koncertów), ten może nie zdawać sobie sprawy z tego, jak postać relatywnie słabo obecna na co dzień w radiu i rzadko trafiająca na listy przebojów potrafi zjednać sobie dosłownie każdą publiczność. Stanisław Soyka nie reprezentował żadnego konkretnego gatunku ani nurtu, tylko naturalną muzykalność i zdolność komunikacji z widownią.

Gruntownie i szeroko wykształcony – w klasie skrzypiec w szkole muzycznej I stopnia, w chórze kościelnym, na Akademii Muzycznej na kierunku kompozycji – wszedł na scenę w latach 70. jako młody, świetnie zapowiadający się jazzman. Miał na koncie nagrody branżowe, nagrania dla prestiżowej serii Polish Jazz i album ze standardami Duke’a Ellingtona. W pewnym momencie także kontrakt zagraniczny i szanse na poważniejszą eksportową karierę, jego umiejętności doceniał choćby amerykański prezenter radiowy Willis Conover.

Ale dryfował – trochę jak w tytule albumu nagranego wiele lat później z innym jazzmanem, trębaczem Andrzejem Przybielskim: „Sztuka błądzenia”. Zdobywał szlify u boku Maryli Rodowicz i Andrzeja Zauchy w śpiewogrze Katarzyny Gärtner.

Idź do oryginalnego materiału