Syn przychodzi do ojca: – Składam pozew o rozwód. Mam dość! Prawo matki – żona jest leniwa. Ile jeszcze mogę sam wszystko ogarniać?

newsempire24.com 3 dni temu

Przyszedłem, tato powiedział Piotr, patrząc w oczy ojca. Zgłaszam rozwód. Mam dość. Matka moja żona, Bronisława jest leniwa. Ile jeszcze mam sam wycierać po domu?

Wybacz, synu odparł Jan, głosem drżącym.

Za co?

Za to, iż nie zawsze byłem dobry wobec twojej matki. To moja wina, iż w tobie pojawił się mrok myśli o rozwodzie

Co, nie rozwód?

Nie, nie rozwodź się Nie pozwól, by ten pomysł w ogóle się zrodził.

Czy mam wytrwać do końca?

Nie musisz wytrzymywać Nie znosisz jej, a raczej własne złe nastawienie do niej. Zmienisz się sam zmieni się wszystko wokół.

Jak się zmienić?

Spójrz na żonę, jak naucza Pan. Ona jest Jego darem dla ciebie. Twoją euforią Twoją pomocnicą Matką twoich dzieci Delikatną naczynią, którą Bóg położył w twoje ręce, byś trzymał ją łagodnie, ostrożnie, chronił Wszystko inne to drobiazg!

Jeśli dziś czegoś nie umie nauczy się. Ty też nie wiesz wszystkiego, co powinieneś robić jeżeli nie nadąża podziel się swoją siłą i miłością, by wypełnić jej słabość. Gdy czegoś nie zna, opowiedz jej wieczorem przy filiżance herbaty, przytulając po ramieniu Wasza droga jest tylko wasza. Wasza miłość tylko wasza. Ten, kto wlewa w twoje serce nienawiść, jest wrogiem twojego domu.

Nawet jeżeli to twoja własna matka twój brat albo najbliższy przyjaciel Nie osądzaj ich tak. Wybacz. Daj każdemu z nich zrozumieć, iż za swoją żonę, za swoją miłość, jesteś gotów poświęcić życie, ale nie pozwolisz nikomu, choćby najmniej przyjaznemu słowem, dotknąć twojej rodziny

Czy i wy z mamą byliście kiedyś na rozstaju?

My też, bez pomocników, potrafiliśmy się mocno pokłócić. Byliśmy głupi, dumni Wy macie inną drogę. Nikt nie wypędzi was od Boga. Proście Go o mądrość. Ustępujcie sobie nawzajem Litość i pociecha niech będą waszymi towarzyszami Miłość, jeżeli nie znasz jej, rośnie w sercu. Jej wielkość i wartość ujrzysz dopiero w głębokim wieku, kiedy wieczorem przytulisz swoją żonę do klatki piersiowej i nie będziecie potrzebować słów.

Piotr zamilkł. Po raz pierwszy od długiego czasu spojrzał na Bronisławę nie jako na problem, ale jako na człowieka, który tak samo się męczy, ma słabości i potrzebuje ciepła oraz wsparcia. Zawstydził się, iż dotąd widział w niej tylko wady, a nie te oczy, które kiedyś rozświetlały euforia przy jego boku.

Tej nocy wrócił do domu i nie wypowiedział żadnej szkaradnej uwagi. Po prostu podszedł, objął żonę i cicho rzekł:
Przebacz mi. Nie dostrzegłem w tobie najcenniejszego daru mojego życia.

Bronisława zadrżała, ale w jej oczach zapłonął iskierka ta sama, co kiedyś połączyła ich serca. Nie potrzeba było wielu słów. Tylko cisza, dotyk i poczucie, iż wciąż są razem.

Bo prawdziwa miłość nie gaśnie czasem zasypia pod warstwą urazów i codziennych trosk. ale jeżeli podlejesz ją uwagą, cierpliwością i delikatnością, przebudzi się silniejsza niż kiedykolwiek.

Idź do oryginalnego materiału