Ucieczka z domu po liceum: Konflikt z matką o brak wsparcia dla chorego brata

twojacena.pl 12 godzin temu

Mama wrzeszczy na mnie, iż nie pomagam jej zajmować się chorym bratem. Po maturze spakowałam walizkę i uciekłam z domu.

Nie ma dla niej żadnych granic. Co chwilę dostaję wściekłe wiadomości, pełne przekleństw i złych życzeń. Blokuję kolejne numery, ale ona znajduje nowe. Przeklina mnie, życzy mi chorób, śmierci – jak można tak mówić do własnego dziecka? Dla niej od lat liczy się tylko mój brat Miłosz. Ja jestem do sprzątania i pilnowania go.

––––– REKLAMA –––––
Play Video
––––––––––

Mój brat ma innego ojca. Mama wyszła ponownie za mąż, gdy miałam dwanaście lat. Nie pamiętam swojego prawdziwego taty, ale mama zawsze mówiła o nim tylko źle. W dzieciństwie myślałam, iż to potwór, bo mama wylewała na niego pomyje bez powodu. Teraz znalazłam się na jego miejscu.

Ojczym był spokojny, nie kłóciliśmy się. Szanowaliśmy się, choć trzymaliśmy dystans. Nie nazywałam go tatą, ale gdy prosiłam o pomoc z zadaniem domowym, nigdy nie odmówił.

Gdy miałam trzynaście lat, urodził się Miłosz. gwałtownie okazało się, iż jest chory. Mama z ojczymem biegali po lekarzach. Na początku była nadzieja, ale z czasem robiło się tylko gorzej.

Najpierw zdiagnozowano upośledzenie, potem wyszło coś gorszego – nieuleczalnego. Ojczym nie wytrzymał. Dostał zawału, tydzień walczył na intensywnej terapii, ale odszedł. Moje życie zamieniło się w koszmar.

––––––––––

Rozumiem ją. Miała pod opieką dziecko, które krzyczało, biło się, robiło sobie krzywdę. Ale gdy proponowano jej specjalny ośrodek, odmawiała. Mówiła, iż to jej krzyż i go poniesie.

Tylko iż nie dawała rady sama, więc połowa spadła na mnie. Wracałam ze szkoły, mama szła do pracy, a ja zostawałam z Miłoszem. Było ciężko, czasem obrzydliwie – dzieci z takimi schorzeniami nie panują nad swoim ciałem.

Nie miałam normalnego dzieciństwa. Szkoła, potem brat, a wieczorem nauka wśród jego krzyków. Mama trzy razy odmówiła oddania go do placówki. Mówiła, iż sobie poradzi. Ale ja już nie dawałam rady. Po maturze spakowałam się i uciekłam, gdy oznajmiła, iż nie pójdę na studia, bo mam zostać z Miłoszem.

––––––––––

Mieszkałam u koleżanki, znalazłam pracę, potem wynajęłam pokój. O studiach musiałam zapomnieć – nie było mnie stać.

Minęło prawie dziesięć lat. Gdy w końcu zaczęło mi iść lepiej, próbowałam się skontaktować. Myślałam, iż wyślę jej trochę pieniędzy, żeby pomóc. Ale spotkała mnie fala nienawiści. Krzyczała, iż ją zdradziłam, rzuciłam samą z chorym dzieckiem, a teraz udaję dobroć. Żądała, żebym wróciła. Przed oczami stanęły mi obrazy z przeszłości – zrobiło mi się niedobrze.

Powiedziałam, iż mogę pomóc tylko finansowo. W odpowiedzi usłyszałam wulgaryzmy. Od tamtej pory nie rozmawiałyśmy. Teraz tylko co jakiś czas dostaję jej wściekłe SMS-y z nowych numerów. Już nie wierzę, iż kiedykolwiek się pogodzimy.

––––––––––

Po tym, co mi napisała, nie chcę jej w życiu. Każdy dokonuje wyborów. Ona wybrała, ja też. Ale gdy dostaję taką wiadomość, znów czuję się jak ta mała dziewczynka, której serce pęka.

Idź do oryginalnego materiału