W tej rodzinie nie ma miejsca dla ciebie

twojacena.pl 3 dni temu

Dzisiejszy dzienniczek: Matka powiedziała mi: „Ciebie tu nie ma”.
„Nie ma tu miejsca dla ciebie!” – Głos Heleny dźwięczał wściekłością. – „Rozumiesz? W tej rodzinie już cię nie ma!”
„Helenko, uspokój się” – próbował wtrącić Michał, ale żona nie pozwoliła mu dokończyć.
„Milcz! Swoim milczeniem przez wszystkie te lata dałeś jej do zrozumienia, iż może bezkarnie robić, co chce!”

Stałam w progu salonu, trzymając torbę podróżną. Cera miałam bladą, usta drżały, ale wzrok pozostał dumny.
„Dobrze, mamo. Jak każesz”.
„Nie nazywaj mnie mamą!” – wybuchła Helena. – „Córkę mam jedną, i to nie ty!”

Michał ciężko opadł na fotel, zakrywając twarz dłońmi. Spojrzałam na ojca, wyczekując choć słowa w obronie. Mężczyzna milczał.
„Tato?” – szepnęłam cicho.
„Haniu, może nie trzeba od razu tak ostro?” – uniósł wreszcie głowę Michał. – „Pogadajmy spokojnie”.
„O czym tu gadać?!” – Helena porwała ze stołu fotografię i cisnęła nią o podłogę. Szkło rozprysło się w drobne okruchy. – „Zhańbiła naszą rodzinę! Całe miasto teraz palcami wytyka!”

Spojrzałam na potłuczoną ramkę. W środku było nasze wspólne zdjęcie z sylwestra – szczęśliwa rodzina, uśmiechnięte twarze. Teraz wydawało się to okrutnym kpiną losu.
„Mamo… Pani Helenko” – poprawiłam się – „ja nie jestem winna, iż tak wyszło”.
„Nie winna?!” – matka postąpiła krok. – „Spotykasz się z żonatym mężczyzną! Rozwalasz cudze małżeństwo! A teraz jeszcze nosisz jego dziecko!”

Odruchowo przyłożyłam dłoń do brzucha. Termin był mały, ale wieść obiegła nasze prowincjonalne miasteczko.
„Kocham go” – rzekłam cicho.
„Kochasz!” – przedrzeźniała Helena. – „Czterdziestoletniego dziada z trojgiem dzieci! I co takiego wyjątkowego w tobie niby jest, iż rzuciłby dla ciebie żonę?!”

Zbladłam jeszcze bardziej.
„On mnie kocha. Będziemy razem mieszkać”.
„Gdzie?” – zjadliwie spytała matka. – „Tutaj? W moim domu? Myślisz, iż pozwolę ci sprowadzić tego… tego…?”
„Heleno, dość” – włączył się Michał. – „To w końcu nasza córka”.
„Nasza?” – żona obróciła się do męża. – „Ja takich córek nie rodziłam! Wychowywałam ją, studia sfinansowałam, pracę pomogłam znaleźć. A ona co? Złapała się pierwszego lepszego faceta!”

Postawiłam torbę na podłodze.
„Wiktor nie jest pierwszym lepszym. Znamy się ponad rok”.
„Ach, ponad rok!” – Helena załamała ręce. – „To znaczy, iż cały rok mnie okłamywałaś! Mówiłaś, iż z pracy się spóźniasz, a sama do kochanka uciekałaś!”
„Nie kłamałam, ja tylko…”
„Tylko co? Tylko ukrywałam? To właśnie kłamstwo!”

Michał podniósł się z fotela i podszedł do okna. Za szybą mżył deszcz, niskie, bure chmury wisiały nad dachami sąsiednich domów.
„Hanka” – powiedział, nie odwracając się – „a co ten Wiktor mówi? Naprawdę się rozwodzi?”
„Oczywiście, iż się rozwodzi” – odpowiedziałam. – „Złożył papiery do sądu”.
„Złożył papiery” – powtórzyła Helena. – „A rodzinę już rozwalił. Dzieci bez ojca zostaną”.
„Nie było tam miłości” – próbowałam tłumaczyć. – „Żyli jak lokatorzy od dawna. Wiktor mówi, iż ożenił się z rozsądku, nie z miłości”.
„Oczywiście, iż tak mówi!” – zaśmiała się matka. – „Wszyscy żonaci tak mówią! Żony nie kochają, dzieci nie chcieli, ożenili się pod przymusem! A potem, gdy się wykochają z kochanką, wracają do rodziny!”
„Wiktor nie taki” – uparcie powiedziałam.
„Wszyscy tacy!” – ucięła Helena. – „Myślisz, iż życia nie znam? Ile takich historii widziałam! Obiecują złote góry, a potem znikają, gdy tylko dowiedzą się o ciąży!”

Drgnęłam.
„Wie o dziecku. I bardzo się cieszy”.
„Cieszy? To gdzie on teraz jest? Czemu nie przyszedł z tobą? Nie broni swojej ukochanej?”
„On… on w delegacji. Wraca za tydzień”.
„Jak wygodnie” – zjadliwie zauważyła Helena. – „Wyrwał się w delegację akurat, gdy wszystko wyszło na jaw”.

Spuściłam wzrok. Zdziwiło mnie, iż Wiktor wyjechał właśnie wtedy, gdy chciałam powiedzieć rodzicom. Tłumaczył, iż od dawna zaplanowana, nieodwołalna.
„Może nie spieszmy się z osądami?” – poprosił Michał. – „Dajmy Hance czas, się rozeznać”.
„Rozeznać?” – Helena spojrzała na męża jak na szaleńca. – „Ona już za nas wszystko zdecydowała! Zaszła w ciążę z żonatym! Teraz całe miasto wie, iż córka Michała Szymańskiego żyje na boku z cudzym mężem!”
„Nie żyjemy razem” – cicho powiedziałam. – „Jeszcze nie mieszkamy razem”.
„Ach, jeszcze nie mieszkacie! Ale dziecko już jest! Dzie
Następnego dnia Ania, z bijącym sercem, spotkała Elżbietę i odkryła gorzką prawdę o kłamstwach Wiktora.

Idź do oryginalnego materiału