Zdecydowałem się na własną drogę

newsempire24.com 3 tygodni temu

Dawno temu na wsi było wesoło. Młodzież chodziła na potańcówki, choćby do sąsiednich wiosek. Nie było internetu, więc bawiono się tańcami, żartami, a życie toczyło się inaczej.

Kamila wyszła za mąż z miłości za Darka z sąsiedniej wioski. Pewnego dnia przyjechał na swoim starym motorze na potańcówkę i zakochał się w niej od pierwszego wejrzenia. Dziewczyna była delikatna i nieśmiała, co widział po jej rumieńcach, gdy się zbliżał.

— Wojtek, ta Kamila z kimś chodzi? — spytał Darek znajomego chłopaka.

— Nie, ale podoba się wielu. A ty co, zakochany? — uśmiechnął się Wojtek.

— Ładna dziewczyna — mruknął, spoglądając na Kamilę, i postanowił nie przegapić okazji.

Miłość przyszła, sen odszedł

Muzyka grzmiała, a Darek pociągnął Kamilę do tańca. Cały wieczór nie odstępował jej, czuł, iż nie tylko on jej się podoba, ale i ona jemu.

Wyszli z klubu późno, księżyc świecił jasno.

— Kamila, mam motor, podwiozę cię — zaproponował. — A jak się boisz, to możemy się przejść.

— Boję się, lepiej pieszo.

Szli trzymając się za ręce, szczęśliwsi niż ktokolwiek inny. Kamila zakochała się od razu. Nigdy wcześniej nie chodziła z chłopakami, choć wiedziała, iż się podobaje.

Tej nocy Darek odprowadził Kamilę do domu, długo stali pod drzwami, w końcu się pożegnali, a ona wbiegła do środka. Słyszała jeszcze, jak motor Darka znika w kierunku jego wioski, pięć kilometrów dalej.

— Więc to jest miłość — myślała Kamila, kładąc się spać.

Ale nie mogła zasnąć, myśli krążyły wokół Darka. Był przystojny, wysportowany, ciemnowłosy, ale miał niebieskie oczy.

— Nigdy czegoś takiego nie czułam — myślała. — choćby gdy podobał mi się Marek w podstawówce, ale to gwałtownie minęło.

Czas mijał, Darek często przyjeżdżał do wioski, aż któregoś dnia zapytał:

— Ukradnę cię i się pobierzemy?

— Po co? — zdziwiła się. — I tak wyjdę za ciebie.

— No to czekaj na swatów — zaśmiał się, obejmując ją.

Rodzinne życie i przeprowadzka do miasta

Wkrótce przyjechał z rodzicami prosić o jej rękę, na wozie zaprzężonym w trzy konie, z dzwoneczkami i kolorowymi wstążkami. Dokładnie jak za dawnych czasów.

Darek był przystojny, więc Kamila zakochała się bez pamięci. Choć matka ostrzegała:

— Córeczko, wybrałaś sobie za ładnego chłopaka. Ładni faceci mają swoje widzimisię…

— Mamo, kochamy się, wszystko będzie dobrze.

— Daj Boże — westchnęła matka, patrząc na zięcia, który też nie spuszczał oczu z ukochanej.

Mieszkali we wsi Darka, ale młodzi ciągnęli do miasta. Po trzech latach i z małym synkiem postanowili wyjechać.

— Jedźcie — mówiła teściowa. — Ja Michasia dopilnuję. Już chodzi, będzie łatwiej. A co tu robić? W mieście praca jest, zadomowicie się.

I tak się stało. Wyjechali do Łodzi, gdzie życie było zupełnie inne. Tłumy ludzi, fabryki, praca dla wszystkich. Darek gwałtownie znalazł robotę w zakładach, Kamila w szwalni.

— Kamila, dostaliśmy pokój w hotelu robotniczym! Będziemy mieć swoje — ucieszył się mąż.

— Naprawdę? Tak się cieszę. Sprowadzimy Michasia, już niedługo trzy latka, zapiszemy go do przedszkola. Strasznie za nim tęsknię.

— Ja też.

Mijały lata. Michaś chodził do przedszkola, rodzice pracowali.

— Darku, chyba będzie drugie dziecko — powiedziała mu kiedyś Kamila.

— Cieszę się. Gdzie jeden, tam i drugi.

Drugiego synka, Piotrka, przywieźli już do swojego mieszkania, które Darek dostał od zakładu. Z czasem kupili meble. Kamila zajmowała się dziećmi, mąż pracował. Żona ufała mu bezgranicznie, a on tę ufność wykorzystywał. Nie kłócili się, żyli spokojnie.

Starszy syn poszedł do szkoły, przybyło obowiązków. Darek i Kamila zadomowili się w mieście, mieli znajomych. W fabryce, gdzie pracował Darek, było wiele kobiet. Początkowo tylko się rozglądał, ale łatwe zdobycze same sypały komplementami przystojnemu facetowi.

— Darku, zaprosiłabym cię na urodziny — uśmiechała się Grażyna z magazynu.

— Czemu nie? Tylko powiedz gdzie i kiedy.

Po tych urodzinach Darek rozpuścił się zupełnie. Zdradzał żonę raz, potem drugi, aż w końcu stracił hamulce. Spotykał się nie tylko z Grażyną, ale i innymi.

— Darku, czemu tak późno wracasz? — spytała kiedyś Kamila.

— Dużo roboty, jestem dobrym fachowcem, szefowie mnie zatrzymują.

Gdy ktoś kocha, nie zdradza

Kamila wierzyła naiwnie, aż pewnego dnia koleżanki otworzyły jej oczy.

— Kamila, nie widzisz, iż twój mąż to kobieciarz? Zdradza cię na lewo i prawo.

— Jak to? jeżeli ktoś kocha, nie zdradza — odpowiedziała.

— Jaka naiwna…

Wieczorem była rozmowa. Darek choćby się nie tłumaczył.

— Tak, mam inne kobiety. Ale to twoja wina. Zawsze zajęta dziećmi.

— A kiedy mam być dla ciebie, skoro ledwo się w domu pokazujesz?

Zamilkli na długo. Pogodzili się, ale temat został zamknięty. Dzieci dorastały, Michaś skończył szkołę, młodszy też był już w liceum.

Rozwód

Pewnego dnia Darek wrócił i oznajmił:

— Kamila, odchodzę. Do młodszej.

To nie był szok. Dawno przeczuwała, iż tak się skończy. Nigdy sama by nie zdecydowała się na rozwód — uważała to za wstyd. Ale skoro on chce, niech idzie. Nie płakała, nie zatrzymywała.

— Żegnaj. Jeszcze jestem w formie, czeka na mnie młoda Ania. Mieszkanie zostawiam wam — rzucił na odchodnym.

— Dobrze, iż mnie rzucił — pomyślała. — Sama bym się nie odważyła.

Żal przyszedł później. Nie zasłużyła na to. Kochała tylko jego. Ale najgorzej było, gdy zaczął żądać swojej części mieszkania. Kamila wiedziała, iż podpuszczała go ta druga.

— Dam ci pieniądze za twoją część, ale zostaw nas w spokoju.

— Skąd ty masz takie pieniądze? — zaśmiał się szyderczo. — jeżeli wykupisz, zgoda.

Z bólem zebrała potrzebną sumęKamila odetchnęła z ulgą, gdy w końcu zamknęła drzwi za dawnym życiem, wiedząc, iż teraz to ona sama wybierze, co przyniesie jej szczęście.

Idź do oryginalnego materiału