Zdrada, część druga

newsempire24.com 3 tygodni temu

Zdrada, część druga

Weronika i Taja jeździły do pracy razem. Taja za kierownicą, odpowiedzialna i poważna, urokliwa, a Weronika – wesoła, trochę roztrzepana, ale piękna. Zaprzyjaźniły się w biurze i pracowały razem już prawie dziesięć lat. W jednym pokoju, obok nich jeszcze dwie koleżanki.

Żadna nie była zamężna, dzieci dorosłe i żyły swoim życiem. Taja osiem lat temu straciła ukochanego męża – zginął w wypadku samochodowym. O nowym związku choćby nie myślała.

– Tajciu, musisz znaleźć sobie kogoś dla duszy, nie mówię od razu o ślubie, ale choćby kogoś do spotkań – powtarzała Weronika, która nigdy nie traciła nadziei na nową miłość.

– choćby nie chcę o tym myśleć. Byliśmy jak dwie połówki jednej całości, a teraz odeszła. Dla mnie nikogo więcej nie ma – odpowiadała smutno Taja.

Weronika była atrakcyjna, szczupła, wykształcona i wolna. Osiem lat temu rozstała się z mężem po tym, jak wróciła przed czasem z wakacji u matki i zastała go… w niejednoznacznej sytuacji. Bez żadnych awantur wyrzuciła jego rzeczy za drzwi – mieszkanie było jej – i od razu złożyła pozew o rozwód. Mężczyzn miała, Weronika wierzyła, iż w końcu trafi się ten jedyny, za którego pójdzie na koniec świata. Ale czas mijał, a wymarzony mężczyzna się nie pojawiał.

Weronika niedawno obchodziła swój „jagodowy jubileusz” – czterdzieste piąte urodziny. Była dwa lata starsza od Taji. Świętowały w restauracji, wszystko poszło świetnie.

Czterdzieste urodziny też obchodziła w restauracji, choć Taja odradzała.

– Wera, ty nie boisz się? Wiesz, w ludziach mówią, iż czterdziestki się nie świętuje. A ty bankiet urządzasz!

– Oj, Tajciu, nie wierzę w babskie przesączenia. Jakby na wszystko zwracać uwagę, to życie byłoby jak niesolona zupa – śmiała się Weronika.

Tamtego wieczoru w restauracji po drugiej stronę sali siedziało kilku gości. Wśród nich był przystojny mężczyzna, wyglądał jak jakiś aktor z filmu. Taja nie zauważyła, kiedy Weronika przyprowadziła go do ich stolika i posadziła obok.

– Wera, skąd go wzięłaś? – złapała moment, by zapytać Taja.

– Sam zaprosił mnie do tańca. No to mu powiedziałam, iż mam jubileusz, a on obiecał jutro prezent – uśmiechała się Weronika.

Po imprezie Weronika zaczęła się spotykać z Dariuszem. Już na drugiej randce dowiedziała się, iż jest żonaty.

– Z żoną szykujemy się do rozwodu, nie wyszło nam – zapewniał. – Dzieci dorosłe, adekwatnie nic nas już nie łączy.

Darek wiedział, jak pięknie się starać. Kwiaty, restauracje, wyjścia za miasto. Często zostawał u niej na noc. Taja nie poznawała przyjaciółki.

– Wera, fruwasz jak motyl, beztrosko i bez zastanowienia – mówiła.

– choćby nie wiesz, Tajciu, jaki on jest cudowny. Chyba oszalałam – śmiała się Weronika.

– Wera, nie daj się tak ponosić. Widzę po jego oczach, iż to jeszcze jeden typowy uszatek, kobieciarz – tłumaczyła Taja, ale przyjaciółka tylko się zaśmiała.

– Taja, zazdrość to brzydkie uczucie.

– Co za zazdrość? Po prostu nie chcę, żebyś się rozczarowała. Wiem, jaka jesteś emocjonalna – chciała ochotzić rozgrzaną głowę Weroniki.

Czas mijał. Romans Weroniki z Darkiem trwał już półtora roku. O rozwodzie z żoną przestał wspominać. Co więcej, znalazł sobie kolejną piękność – młodszą o dobre dziesięć lat. Taką samą wolną, energiczną i przeniósł się do niej. Zaczynał rzadziej się pokazywać u Weroniki. W końcu zapytała:

– Darku, co się dzieje? U was z żoną wszystko dobrze, czy znalazłeś kogoś? Rzadziej się pokazujesz, prezentów brak.

– Wiesz co, szczerze ci powiem – zakochałem się. Dawno chciałem ci to powiedzieć, ale ty mnie uprzedziłaś. Kobieca intuicja… Wybacz, nie miej do mnie żalu. Tak bywa…

Weronika szlochała na ramieniu Taji. Jak cierpiała przez tę zdradę, przyjaciółce było jej strasznie żal. Pocieszała, ile mogła. Ile łzów wylała Weronika – wiedziała tylko Taja.

– Wera, nie warto tak się męczyć przez zdrajcę. Po prostu znudziłaś mu się i znalazł nową zabawkę. To zwyczajny przegryw. Zrozum to wreszcie. Widziałaś się w lustrze? Schudłaś, wymizerowałaś się, nie uśmiechasz się. Nie warto dla niego tyle poświęcać. Twoje zdrowie jest ważniejsze, jak tak dalej pójdzie, to wpakujesz się w depresję.

– Wiem, wiem głową… ale serce nie słucha – wzdychała Weronika.

Żeby oderwać ją od tych myśli, Taja starała się ją zabierać do kina, na różne wydarzenia, odwracała uwagę. Zabierała ją choćby na swoją „działkę” do matki, zapraszała znajomych. Grillowali, śmiali się.

– Tajciu, jesteś prawdziwą przyjaciółką – dziękowała Weronika, gdy już doszła do siebie i prawie zapomniała o Darku.

– No, dzięki Bogu, wykaraskałaś się – cieszyła się Taja.

Widziała, jak Weronika znów zaczęła się stroić, uśmiechać, ożyła. Nie słyszała już o Darku i uznała, iż rana się zabliźniła. W weekend Taja zaproponowała wyjazd na działkę, ale Weronika nagle odmówiła.

– Nie mogę dziś, przyjaciółko, mam sprawy.

Taja nieco się zdziwiła, ale stwierdziła, iż każdy ma swoje obowiązki. Wróciła w niedzielę wieczorem, a rano, wychodząc z klatki, omal nie padła. Pod sąsiednim blokiem, gdzie mieszkała Weronika, stało auto, a obok – kto by pomyślał! – Darek.

Przez chwilę myślała, iż się pomyliła, ale nie – to na sto procent był on. Stał bokiem, nie widział jej. Taja zawróciła, wsiadła do swojego auta i gwałtownie odjechała.

– No nieźle, jakie to „sprawy” – myślała o Weronice. – No Wera, no… nie dość, iż cię zdradził, to ty znowu na te same grabie.

Weronika wpadła do biura uśmiechnięta, prawie się spóźniła. Zobaczyła Taję i trochę się zmieszała, bo wiedziała, iż ta nie ucieszy się z jej nowiny.

– Cześć wszystkim – rzuciła i usiadła– Cześć, a twój “pan żuczek” przywiózł cię dziś, widziałam go pod twoim blokiem – powiedziała Taja sucho.

Idź do oryginalnego materiału