Zostaw to za sobą, chłopie

newskey24.com 2 tygodni temu

Pewnego wczesnego niedzielnego poranka obudził Krzysztofa dzwonek do drzwi. Zaspany sięgnął po telefon, ale ekran pozostawał ciemny. Wtedy rozległo się ponowne pukanie. Zerwał się, narzucił ubranie i pobiegł otworzyć. Każdy wie, iż gdy ktoś uparcie dzwoni o świcie, to nie bez powodu.

– Cześć! Śpiochu jeden. No co, zamurowało? Nie cieszysz się? – W progu stał jego przyjaciel ze studiów, Tomek Wiśniewski. – Mogę wejść?

– Tomek?! Skąd się tu wziąłeś? – Krzysztof uściskał kolegę i wciągnął go do mieszkania. – Ani słowa nie powiedziałeś, łobuzie. Jak mnie znalazłeś?

– Pojechałem do twoich rodziców, mama dała adres. Powiedziała, iż się rozwiódłeś i uciekłeś tu. Jestem przejazdem. Specjalnie tak ułożyłem trasy, żeby cię odwiedzić. Prowadź, gdzie mam się rozgościć.

– Idziemy do kuchni, ja tylko gwałtownie się ogarnę. Postaw czajnik! – krzyknął, zamykając się w łazience.

Gdy Krzysztof wrócił, na stole stała butelka czerwonego wina, a Tomek kroił ser.

– Wybacz, trochę się rozpanoszyłem. Masz lodówkę jak po bombardowaniu. Głodujesz? Po to są przyjaciele, żebyś nie zdechł z głodu – pouczał Tomek, składając kanapki.

– Wino? O tej porze? – Krzysztof obrócił butelkę, by przeczytać etykietę.

– Kto nam zabroni? To tylko symbolicznie, żeby lżej się gadało.

Wypili, przegryzając kanapkami i jajecznicą. I wspominali, wspominali…

Tomek ożenił się jeszcze na studiach.

– Teść odszedł na emeryturę, więc teraz ja zarządzam firmą budowlaną. Tak, możesz pozazdrościć. Starszy syn kończy liceum, młodszy jest w siódmej klasie. Życie mi się ułożyło – przechwalał się. – A o tobie już wiem. I co, nie znalazłeś swojej Asioli?

– Pamiętasz? Nie, nie znalazłem.

– Tylko nie mów, iż żyjesz sam. – Tomek włożył do ust resztki kanapki.

– Z synem. Wyjechał teraz do Ewy na urodziny. Dzwonił wczoraj, wróci za parę dni.

Wtedy przyjaciele odradzali Krzysztofowi małżeństwo z Ewą. Ale uparł się. Wszystko dlatego, iż przypominała mu Anię, tę Asiolę, jak ją nazywali. Jej syn od razu nazywał go tatą. I Krzysztof również się do niego przywiązał. Ale małżeństwo nie przetrwało długo.

Ewa gwałtownie wyszła ponownie za mąż. Z nowym ojczymem relacje Kuby nie układały się dobrze. Chłopak często uciekał do Krzysztofa. Ewa oskarżała byłego męża, iż specjalnie przeciąga syna na swoją stronę. Te kłótnie zmęczyły Krzysztofa, więc wyprowadził się do Szczecina.

– Kuba spędzał u mnie każde wakacje. Ewa urodziła i nie miała już dla niego czasu. A po maturze przeprowadził się do mnie na stałe – opowiadał Krzysztof.

– No nieźle. Miałeż swoje seriale życia. – Tomek rozlał resztki wina.

– Nie, już wszystko się ustabilizowało. – Wypili.

– A ja miałem nadzieję, iż jednak ją znajdziesz. Taka była miłość – westchnął Tomek.

Krzysztof milczał. Ostatnio rzadko wspominał tamtą miłość, ale teraz Tomek przyjechał i przywołał te chwile.

Na dworcu obiecali sobie, iż już się nie zgubią. Wróciwszy do domu, Krzysztof wyjął stary album i odnalazł zdjęcie Ani. Wpatrywał się w nie łapczywie, mimowolnie wracając myślami do tamtych dni…

***

Tomek wyprosił u ojca starą toyotę i trójka przyjaciół pojechała na Mazury, do rodziny Jacka. Do rozpoczęcia roku akademickiego został jeszcze czas – czemu nie odpocząć?

W sadach trwały zbiory jabłek i śliwek… Zaproponowano im pracę przy zbiorach. Dodatkowe pieniądze zawsze się przydadzą, zwłaszcza studentom. Od świtu zbierali owoce, a gdy upał stawał się nie do zniesienia, biegli ochłodzić się w jeziorze.

Tam zobaczyli Anię. Siedziała na pomoście i wpatrywała się w dal.

– Asiola czeka na swojego księcia – zażartował Tomek.

Od tego momentu tak ją nazywali. Koledzy dawno mieli dziewczyny, tylko Krzysztof nie miał poważnego związku.

Tomek z Jackiem z wrzaskiem wskoczyli do wody i popłynęli dalej. A Krzysztof podszedł do dziewczyny.

– Czekasz na żaglowiec z purpurowymi żaglami? – zapytał żartobliwie.

Podniosła na niego oczy. Było w nich tyle bólu i melancholii, iż on zaniemówił. Odwróciła się z powrotem ku wodzie. Usiadł obok, objął rękami kolana. Wydawało się, iż choćby nie zauważyła jego obecności.

– Słyszysz? – spytał, nasłuchując szumu fal.

– Jezioro mówi – odpowiedziała.

Krzysztof spojrzał na nią zdumiony. Wypowiedziała głośno to, o czym myślał. Tak siedzieli w ciszy, słuchając plusku wody. Koledzy wyszli z jeziora i machali do niego. Niechętnie wstał, otrzepał spodnie.

– Muszę iść. Zobaczymy się jutro? O tej samej porze? – zapytał z nadzieją.

Dziewczyna spojrzała na niego krótko i nie odpowiedziała. Ale następnego dnia znów ją tam znalazł. Poznali się. Jej imię wydało mu się najpiękniejsze na świecie – Ania. ale gdy próbował dowiedzieć się więcej, wstała i odeszła. Dogonił ją i w milczeniu odprowadził do domu.

Otaczała ją tajemnica, która przyciągała Krzysztofa. Wieczorem podszedł pod jej dom i rzucił kamykiem w okno. Ania natychmiast wyszła. W krótkich spodenkach i rozpiętej bluzce podobała mu się jeszcze bardziej. Spacerowali po nadbrzeżu. Ona milczała, on mówił bez przerwy, by zagłuszyć wzruszenie.

Słońce chyliło się ku horyzontowi, malując niebo w ogniste barKrzysztof spojrzał w niebo i uświadomił sobie, iż czasem życie pisze najbardziej nieoczekiwane scenariusze, a przeszłość, choć bolesna, może dać początek czemuś pięknemu.

Idź do oryginalnego materiału