Nicki Pedersen traktuje ściganie się jak tlen. Żużel jest dla niego adrenaliną, bólem i ryzykiem, które czyniły go niestrudzonym wojownikiem. Jednak w Tarnowie, gdzie ryk silników ucichł, a jego wybite ramię wystawało groteskowo spod kombinezonu, nadszedł czas, kiedy choćby ten nieustraszony żużlowiec musiał zmierzyć się z własną kruchością. Wówczas wydarzyło się coś, co miało większą moc niż jakiekolwiek zwycięstwo w Grand Prix – przy jego łóżku stanął Tomasz Gollob, jego rywal, który przez lata uosabiał dla Pedersena wszystkie żużlowe bitwy. Ten gest ze strony polskiego mistrza speedwaya był czymś więcej niż zwykłą wizytą – dowodem na to, iż szacunek rodzi się nie tylko z triumfów, ale i z ran. Duńczyk opisał tamto niezwykłe spotkanie z Gollobem w swojej autobiografii "Życie na pełnym gazie".