Niebezpieczne zwierzęta – recenzja przedpremierowa. Fear down under

popkulturowcy.pl 3 godzin temu

Po świetnym The Loved Ones i niemal tak samo wyśmienitych Cukierkach diabła przyszedł czas na Niebezpieczne zwierzęta. Jest to trzeci pełnometrażowy horror australijskiego twórcy Seana Byrne’a. Reżyser i tym razem nie zawiódł i zafundował fanom grozy kawał porządnego kina.

Niebezpieczne zwierzęta to film o seryjnym mordercy, który zwabia turystów na swoją łódź pod pretekstem „pływania z rekinami” – niestety później okazuje się, iż owe rekiny to jego narzędzie zbrodni. Można powiedzieć, iż działalność Bruce’a Tuckera to dosłowna pułapka na turystów. W rolę zabójcy wcielił się Jai Courtney, który po raz pierwszy grał czarny charakter – i rewelacyjnie mu to wyszło. Poznajemy również kilka jego ofiar, a najwięcej czasu ekranowego poświęcono amerykańskiej surferce imieniem Zephyr (Hassie Harrison).

Aktorstwo jest jedną z mocnych stron filmu – o ile nie najmocniejszą. Wszyscy aktorzy świetnie wcielili się w swoje role, co sprawia, iż widz przeżywa emocje razem z nimi. choćby Ella Newton, która zagrała mały epizod jako jedna z ofiar, umiejętnie chwyta za serce. Miała też świetną chemię z Zephyr i bardzo podobały mi się sceny z nimi dwoma – przywodziły na myśl pierwszy film Piła. Największy popis dał oczywiście nasz tytułowy niebezpieczny zwierzak, czyli Jai Courtney. Czasem jest przerażający, czasem zabawny, a ogółem bardzo charyzmatyczny i przekonujący. Najbardziej spodobała mi się scena, w której szczekał na psa, aż ten uciekł w popłochu. Ciekawe, czy to było w scenariuszu, czy improwizowane?

Fabularnie może horror nie wspina się na jakieś wyżyny, ale według mnie jest to jego zaletą. Mamy tu prostą zabawę w kotka i myszkę, a liczy się głównie napięcie, co w takich obrazach jest ważne. Niebezpieczne zwierzęta porównywano do Wolf Creek, czyli innego australijskiego horroru – co jest jak najbardziej trafne. Dodatkowo dreszcze wywołuje kapitalnie dobrana ścieżka dźwiękowa.

Do słabych stron filmu należą na pewno nieścisłości w fabule. Jak już wspomniałam, Tucker porywał same turystki, a w pewnym momencie filmu widzimy dowód na dużą liczbę jego ofiar. Turystki to nie duchy i na pewno ktoś by ich szukał. Kolejna rzecz – Zephyr w pewnym momencie decyduje się na bardzo desperacki krok, by oswobodzić dłoń z kajdan. Wiem, iż adrenalina robi swoje, ale i tak wydaje się to fizycznie nieprawdopodobne. Potem z taką krwawiącą dłonią kobieta jest w stanie dopłynąć aż do lądu – i jakimś cudem nie atakują jej żadne rekiny, choć wcześniej widzieliśmy, iż przyciąga je krew.

Mimo wszystko Niebezpieczne zwierzęta to ponad 90 minut dobrej zabawy i na pewno nie będziecie się na tym filmie nudzić – szczególnie, jeżeli lubicie ekscentryczne postaci seryjnych morderców. Zwierzęta to gratka zarówno dla początkujących fanów horrorów, jak i tych, którzy swoje już widzieli. Nie jest to jednak obraz dla widzów o słabych nerwach – przyznam, iż choćby mnie w niektórych momentach przechodziły ciarki, a oglądam horrory już od 15 lat. o ile nudzą was kolejne sequele, prequele, remake’i, rebooty czy filmy o opętaniach i macie ochotę na coś oryginalnego, zdecydowanie warto poświęcić jeden wieczór na Niebezpieczne zwierzęta. Kto wie, może będzie to początek przygody z australijskim horrorem?

Źródło grafiki: IMDB

Idź do oryginalnego materiału