[Recenzja] Flora Purim - "Stories to Tell" (1974)

pablosreviews.blogspot.com 6 dni temu


Cykl wakacyjny #8

Flora Purim jest jedną z nielicznych kobiet, którym w latach 70. udało się zaistnieć na zdominowanej przez mężczyzn scenie jazz fusion. Pomógł jej w tym charakterystyczny głos o szerokiej skali, którego używała jak instrumentu, a także muzyczna wszechstronność. Ta ostatnia wynikała poniekąd z jej multikulturowego pochodzenia. Urodziła się w Brazylii, w żydowskiej rodzinie. Oboje rodziców było klasycznie szkolonymi muzykami. Ojciec, rumuński imigrant, był skrzypkiem, matka - pianistką. W domu rozbrzmiewała głównie muzyka klasyczna, ale pod nieobecność ojca wyciągano płyty jazzowe. Siłą rzeczy Purim chłonęła też różne lokalne style, a jej debiutancki album, "Flora e "M.P.M." z 1964 roku, wypełniły interpretacje standardów bossa novy. niedługo potem dołączyła do jazzowego Quarteto Novo, prowadzonego przez Hermeto Pascoala i jej przyszłego męża, Airto Moreirę.

W tym samym czasie władzę w Brazylii przejęła dyktatura wojskowa, na co Purim zareagowała coraz bardziej radykalnymi protest songami. Nasilające się represje ze strony junty wobec buntujących się artystów zmusiły Florę i Airto do emigracji do Stanów Zjednoczonych. Tam gwałtownie nawiązali współpracę z czołowymi przedstawicielami nurtu fusion, którzy poszukując nowych sposobów na poszerzenie jazzowej ekspresji, chętnie sięgali m.in. właśnie po wpływy muzyki brazylijskiej. Moreira dołączył do grupy Milesa Davisa, znalazł się też w oryginalnym składzie Weather Report, natomiast oboje trafili do pierwotnego wcielenia Return to Forever Chicka Corei.

Czytaj też: [Recenzja] Chick Corea - "Return to Forever" (1972)

Z czasem Corea postanowił obrać bardziej jazz-rockowy kierunek, rozwiązując tamto wcielenie Return to Forever. Wówczas Flora Purim na dobre rozpoczęła solową karierę. "Butterfly Dreams", jej pierwszy amerykański album, został całkiem dobrze odebrany przez krytykę, ale to wydany jeszcze w tym samym 1974 roku "Story to Tell" lepiej ukazuje jej wszechstronność w porównaniu z bardziej ukierunkowanym na jazz fusion poprzednikiem. W nagraniu, poza liderką i Moreirą - małżeństwo było także częstymi partnerami muzycznymi - wzięło udział wielu znakomitych muzyków, jak basiści Ron Carter i Miroslav Vitous, klawiszowiec George Duke, a choćby Carlos Santana, występujący tu w rewanżu za udział Purim na jego albumach "Welcome" i "Borboleta".

Na "Story to Tell" znalazły się zarówno autorskie kompozycje - podpisane przez Purim oraz grających tu instrumentalistów - jak i przeróbki. Na warsztat wzięto "Search for Peace" jazzmana McCoya Tynera, ale też piosenki brazylijskich twórców: "Casa Forte" Edu Lobo, "Insensatez" Antônio Carlosa Jobima i "Vera Cruz" Miltona Nascimento. W tych ostatnich jest zdecydowanie najwięcej tego egzotycznego klimatu, zwłaszcza za sprawą gęstych perkusjonaliów Moreiry. W dwóch skrajnych doszło więcej jazzowej swobody i brzmień typowych dla fusion, natomiast "Insensatez" pozostał akustyczną.piosenką w stylu bossa novy. "Search for Peace" również nie został zelektryfikowany, pozostając subtelną jazzową balladą w stylu poprzedniej dekady. W przeciwieństwie do instrumentalnego oryginału, tutaj dochodzi partia wokalna - Purim śpiewa swój własny tekst, ale też improwizuje wokalizy, pokazując przy tym, iż w jazzowej tradycji odnajduje się równie dobrze, co w brazylijskiej.

Czytaj też: [Recenzja] Santana - "Welcome" (1973)

Wszechstronności Purim chyba jeszcze lepiej dowodzą nowe utwory, których rozstrzał jest spory: od tanecznego "Story to Tell", przez rozmarzony "Mountain Train" z partiami cytry i staromodnie zorkiestrowaną pieśń "To Say Goodbye", po jazz-rockowy "Silver Sword" z ostrzejszymi solówkami Santany oraz pełen południowoamerykańskiej żarliwości "I Just Want to Be Here". W całość.spaja to wszystko ciągłe balansowanie na granicy brazylijskich stylôw i jazzu fusion, ale przede wszystkim rozpoznawalny głos liderki, która pokazuje w tych nagraniach pełne spektrum swoich możliwości, od subtelnego śpiewu po choćby dość eksperymentalne wokalizy. Wokal jest tu niewątpliwie największym atutem. Instrumentalnie jest natomiast solidnie, z nastawieniem bardziej na zespołową interakcję niż solowe popisy - wyłamuje się tu Santana, czego akurat można było się spodziewać. Niestety, zdarza się też trochę gatunkowych klisz, a w 1974 roku tego typu mieszanki stylistyczne nie było już niczym nowatorskim, ale częścią głównego nurtu. W dodatku niektóre brzmienia z syntezatora żle zniosły próbę czasu. Wciąż jednak jest to jedna z bardziej udanych prób połączenia jazzu z muzyką brazylijską, bez wyraźnej przewagi któregoś z nich.

Ocena: 8/10


Flora Purim - "Stories to Tell" (1974)

1. Stories to Tell; 2. Search for Peace; 3. Casa Forte; 4. Insensatez; 5. Mountain Train; 6. To Say Goodbye; 7. Silver Sword; 8. Vera Cruz (Empty Faces); 9. O Cantador / I Just Want to Be Here

Skład: Flora Purim - wokal; George Duke - instr. klawiszowe; Earl Klugh - gitara; Airto Moreira - perkusja i instr. perkusyjne; King Errisson - kongi; Miroslav Vitouš - gitara basowa (1), syntezator (1,7); Ron Carter - kontrabas (2,3,8); Raul de Souza - puzon (3,6,8); George Bohanon - puzon (3,8); Oscar Brashear - skrzydłówka (3,8); Hadley Caliman - flet (3,8); Oscar Castro-Neves - gitara (4,5,6,8); Ernie Hood - cytra (5), dodatkowy wokal (5); Larry Dunlap - pianino (5); Carlos Santana - gitara (7)
Producent: Orrin Keepnews


Idź do oryginalnego materiału