[Recenzja] Global Communication - "76:14" (1994)

pablosreviews.blogspot.com 1 tydzień temu


Global Communication to przypadek nieco podobny do Autechre czy Boards of Canada. Elektroniczny duet z Wielkiej Brytanii, debiutujący w latach 90., w swojej twórczości łączący ambientowe pejzaże z silnie zaznaczonym beatem. Jednak Tom Middleton i Mark Pritchard - występujący razem także pod innymi szyldami, jak Reload czy Jedi Knights - jako Global Communication wydali tylko jeden pełnometrażowy album z autorskim materiałem. Poza tym opublikowali też kilka singli i EPek, a także większe wydawnictwo "Pentamerous Metamorphosis", będące de facto przeróbką albumu "Blood Music" shoegaze'owej grupy Chapterhouse, pierwotnie dołączone do niego jako bonusowy dysk (duet, pod różnymi nazwami, zrobił też pojedyncze remiksy dla Aphex Twina, Depeche Mode, Slowdive czy Underworld). Skromna dyskografia projektu tłumaczy, dlaczego nie jest wymieniany jednym tchem wśród największych twórców elektroniki końca XX wieku. "76:14", ów jedyny album duetu, jak najbardziej można jednak postawić obok najsłynniejszych elektronicznych dzieł tamtej dekady. Płyta zresztą spotkała się z bardzo entuzjastycznym przyjęciem prasy muzycznej, głównie brytyjskiej, a do dziś jest wysoko oceniana przez miłośników gatunku.

Tytuł "76:14" odnosi się, oczywiście, do czasu trwania albumu - choć tak naprawdę krótszego o dwie sekundy. Identyczny zabieg zastosowano także w przypadku poszczególnych utworów, podając jedynie informacje o długości. W rzeczywistości przynajmniej niektóre z nich mają także normalne tytuły: "14:31" na dużo późniejszej koncertowej EPce Middletona nazywa się "Lament", a "5:23" na ścieżce dźwiękowej gry "Grand Theft Auto IV" funkcjonuje jako "Maiden Voyage", przy czym w zasadzie jest remiksem utworu "Love on a Real Train" grupy Tangerine Dream. Dlaczego zatem na "76:14" są jedynie liczbowe oznaczenia? Duet po prostu nie chciał sugerować dzięki tytułów konkretnej interpretacji poszczególnych nagrań. Słuchacze otrzymali kompletną swobodę, możliwość wykazania się własną wyobraźnią i kreatywnością. "76:14" sam w sobie to czysty, abstrakcyjny dźwięk, za którym nic się nie kryje, niczego nie przedstawia, niczego nie imituje, nie służy żadnej narracji. Aż dziwne, iż w przypadku najbardziej abstrakcyjnej ze sztuk, jaką jest muzyka, takie podejście jest niezwykle rzadkie, choć tak logiczne i naturalne.

Czytaj też: [Recenzja] Boards of Canada - "Geogaddi" (2002)

Jednocześnie jednak komplikuje to trochę pisanie o "76:14". Dzielenie się jakimikolwiek skojarzeniami pozamuzycznymi - tak, jak np. muzyka Wolfganga Voighta pod szyldem GAS nieustannie porównywana jest z odgłosami lasu - albo opisy subiektywnych emocji, stoją w jawnej sprzeczności z zamysłem twórców, by każdy mógł odebrać tę muzykę po swojemu. choćby wzmianki o klimacie tego materiału czy pojedynczych fragmentów, wszelkie przymiotniki, popsułyby całą ideę duetu. Pozostaje więc przedstawienie suchych faktów. Najprościej opisać tę muzykę jako rozwinięcie pomysłów Briana Eno z tetralogii "Ambient". To nie spoiler, w końcu cały gatunek czerpie garściami z tych czterech - a przynajmniej dwóch skrajnych - albumów. W przeciwieństwie do wspomnianych Autechre i Boards of Canada, u Global Communication te dźwiękowe przestrzenie pełnią nie tyle rolę równorzędną z rytmem, co po prostu dominującą. Część utworów to czysty ambient ("4:02", "4:14", "12:18"), w innych dochodzi wyraźny, ale raczej oszczędny beat ("14:31", "9:39"), choć zdarzają się też bardziej taneczne momenty, z gęstszymi, a przy tym zgliczowanymi partiami perkusyjnymi (druga polowa "9:25", całe "7:39"). Sporadycznie następuje też odejście od ambientu w stronę progresywnej elektroniki, z zapętlonymi sekwencjami w stylu Tangerine Dream czy Manuela Gottschinga ("8:07", "5:23"). Oprócz różnych elektronicznych narzędzi na płycie wykorzystano też ludzkie głosy - najbardziej prominentnie i imponująco, a zarazem w najbardziej unikalny sposób, w finałowym "12:18".

Choć nie mogę zdradzić nic na temat klimatu "76:14", to właśnie on jest tu jednym z największych atutów, podtrzymujących moje zaangażowanie jako słuchacza mimo dość długiego czasu trwania. Nie robiłbym jednak z tego ostatniego zarzutu, bo jednak tego typu muzyka musi trwać odpowiednio długo, by adekwatnie wybrzmieć, a jedynym ewidentnym zapychaczem, odstającym jakościowo, jest tu przerywnik "0:54". Pod względem produkcji dzieło Global Communication jest natomiast raczej oszczędne w porównaniu z innymi elektronicznymi klasykami lat 90., jednak na swój minimalistyczny sposób całkiem kunsztowne i finezyjne. Na uznanie zasługuje też sam koncept, by przywrócić muzyce jej abstrakcyjność.

Ocena: 8/10


Global Communication - "76:14" (1994)

1. 4:02; 2. 14:31; 3. 9:25; 4. 9:39; 5. 7:39; 6. 0:54; 7. 8:07; 8. 5:23; 9. 4:14; 10. 12:18

Skład: Tom Middleton; Mark Pritchard
Gościnnie: The 'Russians', Riley, Laurance, Joost, Minta, Martin El Bandito, Nick, Hannah, Hasmine, Morwenna, Jessica - głosy
Producent: Global Communication


Idź do oryginalnego materiału