Trzecia komnata — tajemnica gości

twojacena.pl 2 dni temu

Dzisiaj znów to samo. Mój wnuczek, dziesięcioletni Kacper, stanął pod tymi przeklętymi drzwiami.

— Babciu, a co tam jest? — zapytał, sięgając po klamkę.

— Nie wolno tam wchodzić! — krzyknęłam, wybiegając z kuchni z mokrymi jeszcze rękami. — Ile razy mam ci powtarzać?

Chłopiec spojrzał na mnie z wyraźnym rozczarowaniem, ale odszedł do salonu. Choć udawał, iż ogląda telewizję, widziałam, jak co chwilę zerka w stronę zamkniętych drzwi.

Moja córka Ania, wysoka brunetka po rozwodzie, wyszła z łazienki, susząc włosy.

— Mamo, czemu go tak straszysz? To tylko dziecko, jest ciekawy.

— A ty nie jesteś? — rzuciłam ostro.

Ania zastygła w pół ruchu.

— Mnie… mnie wystarczy, jak jest. Po co rozdrapywać rany?

— No właśnie. I Kacprowi też nie trzeba. Niech lepiej idzie na podwórko, zamiast węszyć po zakamarkach.

Wieczorem, gdy Kacper już spał, Ania usiadła przy mnie w kuchni.

— Mamo, może… może już czas?

— Na co czas? — udawałam, iż nie rozumiem.

— No… żeby w końcu posprzątać ten pokój. Dwadzieścia lat minęło. Taty już nie ma, a ty wciąż…

— Ani słowa więcej! — zerwałam się tak gwałtownie, iż krzesło przewróciło się z hukiem. — Zabraniam ci tam wchodzić!

— Mamo, uspokój się. Chodzi mi tylko o to, iż to niezdrowe. Męczysz się sama ze sobą.

Przystanęłam, oparłam drżące dłonie o blat.

— To mój sposób. Wiem, iż wszystko jest na swoim miejscu. Że niczego nie ruszono.

— Ale Kacper rośnie. niedługo będzie potrzebował własnego pokoju, gdy nas odwiedza.

— Jeszcze czas. Dziś jest tylko dzieckiem.

Ania westchnęła. Pamiętała ten pokój taki, jakim był dwadzieścia lat temu. Biurko pod oknem, wąskie łóżko, półki uginające się pod ciężarem książek. I wszędzie ślady życia, które urwało się tak nagle.

— Pamiętasz, jak się wściekał, gdy sprzątałaś u niego? — szepnęła Ania. — Krzyczał, iż ma swój porządek.

Uśmiechnęłam się przez łzy.

— Pamiętam. Dumny był. Sam wszystko robił. choćby brudne naczynia wynosił, mówił, iż mężczyzna powinien dbać o siebie.

— Miał tylko siedemnaście lat, mamo.

— Tylko… A wydawał się taki dojrzały. Pamiętasz, jak dyskutował z ojcem o polityce? Godzinami mógł…

Ania kiwnęła głową. Pamiętała swojego młodszego brata, jego upór, marzenia. Jak zbierał się na studia, planował przyszłość.

— Czasem śni mi się, iż tylko wyjechał — szepnęłam. — Że jutro wróci i zapyta: „Mamo, czemu zamknęłaś mój pokój? Kluczy zapomniałem.”

— Mamo…

— Wiem, iż to głupie. Ale łatwiej mi tak myśleć. Że jest tylko w długiej podróży. A gdy wróci, wszystko będzie jak dawniej.

— Nie wróci — Ania ścisnęła moją dłoń. — A ten pokój go nie przywróci.

— To co mi pomoże? — łzy spłynęły po moich policzkach. — Jak mam zapomnieć, jak leżał w szpitalu? Jak lekarze tylko kręcili głowami? Jak błagałam Boga, obiecywałam wszystko, byle tylko żył?

Ania milczała. Wypadek był głupi, absurdalny. Wojtek szedł przez ulicę, kierowca nie zauważył go w ciemności. W szpitalu walczył trzy dni, nie odzyskując przytomności.

Nocą nie spałam, nasłuchując oddechu wnuka w sąsiednim pokoju. Chrapał dokładnie tak, jak kiedyś Wojtek.

Nad ranem wstałam. Klucz z brzękiem obrócił się w zamku.

Pokój powitał mnie zapachem kurzu i starych książek. Wszystko stało tak, jak dwadzieścia lat temu. Biurko zawalone zeszytami, plakaty ulubionych zespołów na ścianach, wąskie łóżko. Na nocnej szafce zdjęcie — Wojtek z kolegami na studniówce. Wesoły, pełen planów.

— Przepraszam cię, synu — szepnęłam, biorąc fotografie w dłonie. — Że trzymałam cię zamkniętego w tym pokoju. Pewnie byś się ze mnie śmiał.

Klucz zostawiłam na półce w przedpokoju, obok rodzinnego zdjęcia. Ostatniego, jakie mieliśmy w komplecie.

Rano przy śniadaniu Kacper znów zaczął wypytywać:

— Babciu, a co tam naprawdę jest w tym pokoju?

Ania spojrzała na mnie z niepokojem, ale odłożyłam łyżkę.

— Tam mieszkał mój syn. Twój wujek Wojtek.

— Mam wujka? Gdzie on jest?

Spojrzałam na wnuka, potem na córkę.

— Odszedł od nas, gdy był bardzo młody.

— A był fajny?

— Najlepszy. Mądry, dobry, zabawny. Bardzo do ciebie podobny.

Kacper zamyślił się, po czym ostrożnie zapytał:

— Mogę tam zajrzeć?

Wstałam, wzięłam klucz z półki.

— Możesz. Tylko ostrożnie, dobrze? Wszystko tam jest, jak zostawił.

Pokój zalany był porannym słońcem. Gdy rozsunęłam zasłony, pył zatańczył w promieniach.

— Tu się uczył — wskazałam biurko. — A tu spał. Te książki najbardziej lubił.

Kacper ostrożnie obchodził pokój, oglądając plakaty, książki, zeszyty.

— Babciu, a on był prymusem?

— Nie, zwykłym uczniem. Ale pracowitym. Chciał iść na studia, zostać inżynierem.

— A dlaczego umarł?

Przysiadłam na łóżku, przytuliłam wnuka.

— Był wypadek, kochanie. Smutna historia. Ale wiesz co? Myślę, iż wujek Wojtek ucieszyłby się, gdyby cię poznał. Polubilibyście się.

Tego dnia we troje posprzątaliśmy pokój. Nie wynosiliśmy rzeczy, tylko ścieraliśmy kurz, wietrzyliśmy, porządkowaliśmy książki.

— Wiesz, mamo — Ania wycierała ramki ze zdjęciami — jakoś w domu zrobiło się jaśniej.

Skinęłam głową. Rzeczywiście, w sercu zrobiło się lżej. Jakby kamień, który dźwigałam dwadzieścia lat, wreszcie odpuścił.

Teraz Kacper często przebywa w tym pokoju. Czyta książki wujka, ogląda jego zdjęcia. A wieczorami opowiadam mu historie o Wojtku.

I powoli pokój przestał być muzeum przeszłości. Stał się miejscem, gdzie pamięć żyje i oddycha, gdzie miłość przechodzi z pokolenia na pokolenie.

Trzeci pokój nie jest już zamknięty dla gości. Teraz jest otwarty na życie.

Idź do oryginalnego materiału