Dokumenty poświęcone seryjnym mordercom to już adekwatnie osobna kategoria w katalogu Netflixa – streamingowy gigant na przestrzeni ostatnich lat zrealizował programy na temat m.in. Teda Bundy’ego, Jeffreya Dahmera, Johna Wayne’a Gacy’ego czy Henry’ego Lee Lucasa, wszystkie zresztą nader sprawnie i w atrakcyjnej formie. W zeszłym roku dołączył do nich kolejny, biorący na tapet być może najsłynniejszego z zabójców – Zodiaka. „Z tej strony Zodiak”.
Morderca, który wstrząsnął Ameryką w latach 60. XX wieku, nigdy nie został ujęty, a co więcej – choćby po niemal 60 latach wciąż nie jesteśmy pewni jego tożsamości. Zodiak już dawno stał się elementem kultury. Książki, dokumenty, doceniony przez krytykę film Davida Finchera z 2007 roku, „Brudny Harry”, którego scenariusz został zainspirowany sprawą, choćby postać Riddlera w „Batmanie” Matta Reevesa – wszystko to kolejne elementy sprawiające, iż Zodiak nigdy nie idzie w zapomnienie. Nie dziwi poziom fascynacji tą sprawą, bo sama w sobie jest ona niezwykle filmowa. Nieujęty sprawca, mroczne morderstwa popełnione w większości na młodych osobach, charakterystyczny symbol, do tego listy i kodowane wiadomości, spośród których dwie do dziś nie zostały rozszyfrowane – to budzi wyobraźnię.
Trzyodcinkowy „Z tej strony Zodiak” Netflixa nie zgłębia sprawy od strony żmudnego śledztwa prowadzonego przez policję, tak jak robił to np. film Finchera. Dokument skupia się przede wszystkim na jednym z kilku głównych podejrzanych, a jest nim Arthur Leigh Allen. O mężczyźnie opowiadają m.in. Robert Graysmith (badacz sprawy Zodiaka i autor książki na jego temat, w filmie z 2007 roku zagrany przez Jake’a Gyllenhaala), dziennikarka Rita Williams, a przede wszystkim rodzeństwo Seawaterów, z których matką Allen przyjaźnił się przez długie lata. Seawaterowie w osobnych relacjach opowiadają o swoich wspomnieniach dotyczących Allena, który stanowił dla nich ojcowską wręcz figurę. Mówią między innymi o wspólnych wycieczkach, które – jak się okazuje – odbywali w miejsca podejrzanie bliskie tym, gdzie dokonane zostały morderstwa.
Twórcy dokumentu – Phil Lott i Ari Mark – w całości oddają głos zaproszonym gościom i choć nikt nie ma stuprocentowej pewności, iż to Arthur Leigh Allen był Zodiakiem, kolejne wypowiedzi rodzeństwa i wiązanie ich opowieści z morderstwami sprawiają, iż trudno wysnuć inny wniosek. Tym bardziej, iż dokument z założenia w zasadzie nie mówi o innych podejrzanych, wyłączając krótkie wzmianki o tym, jak wiele osób było przesłuchiwanych w sprawie. To Allenowi poświęcona jest uwaga i to przez pryzmat jego osoby obserwujemy kolejne wydarzenia dotyczące Zodiaka, zarówno dotyczące samych morderstw, jak i jego kontaktów z prasą. jeżeli zatem ktoś chciałby szerzej spojrzeć na sprawę, powinien sięgnąć także po inne źródła – w tym dokumencie skupiono się głównie na jednym z jej aspektów.
Wypowiedzi gości przeplatane są archiwalnymi nagraniami z archiwum Seawaterów oraz krótkimi scenkami ilustrującymi relacje z przeszłości, stylistycznie kojarzącymi się z filmem Finchera. Niepozorne materiały sprzed kilku dekad wywołują niemały dyskomfort. Nie tyle ze względu na ich treść, co na fakt, iż mężczyzna, którego oglądamy w towarzystwie grupy dzieci, rzeczywiście mógł być mordercą. Jako widzowie patrzymy na jego twarz i gdzieś z tyłu głowy krąży myśl, iż być może to ona kryła się pod kapturem, gdy Zodiak strzelał do nastolatków w aucie lub zadawał rany kłute parze nad jeziorem. Jak łatwo się domyślić, jeszcze bardziej dyskomfortowe staje się oglądanie późniejszych wypowiedzi samego Allena. jeżeli chodzi o działanie na emocje, to „Z tej strony Zodiak” robi to pierwszorzędnie – twórcy świetnie wykorzystują filmowy potencjał całej historii. W dokumencie wielokrotnie wspominany jest zresztą też wspominany i przeze mnie „Zodiak” Finchera – powołuje się na niego Graysmith, ale i Seawaterowie, dla których dzieło amerykańskiego reżysera okazało się impulsem do działania.
„Z tej strony Zodiak” choćby dla osób, które dobrze znają sprawę, może się okazać atrakcyjnym seansem, a to ze względu na perspektywę Seawaterów. Podążając za narracją, iż to Leigh Allen był Zodiakiem, otrzymujemy historię nie tylko o morderstwach i próbie udowodnienia winy podejrzanemu, ale także o niepokojącej relacji z młodymi osobami i wykorzystywaniu dziecięcej naiwności i ufności. Ile jeszcze dowiemy się o Zodiaku w kolejnych latach? Czas pokaże – „Z tej strony Zodiak” dobrze uwydatnia, iż ta sprawa będzie żyć jeszcze długo.